Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi adam z miasteczka Dąbrowa Górnicza. Mam przejechane 9236.82 kilometrów w tym 1999.02 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.17 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 625 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy adam.bikestats.pl
  • DST 86.54km
  • Czas 03:50
  • VAVG 22.58km/h
  • VMAX 64.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 179 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie 3500kcal
  • Sprzęt MERIDA Kalahari 590
  • Aktywność Jazda na rowerze

III Wyprawa Rowerowa Kraków - Dąbrowa Górnicza

Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 26.06.2009 | Komentarze 2

przez: Skałę, Trzyciąż, Jangrot, Rabsztyn, Klucze, Bolesław, Sławków, DG Strzemieszyce -> DG Manhatan

Jak zwykle przejechałem tę trasę bez asystencji innych bikerów.

Wyjazd z ul. Bernardyńskiej 14:55, przyjazd na Manhatan ok 19:30

Licznik: TRP 86,54 | AVS 22,57 | STP 3:50:00 | MAX 64,3 | DST 17710
Pulsometr: STW 4:33:30 | AVG 142 | MAX 179

Trzeba przyznać, że ta wyprawa była pewnym ryzykiem. Od kilku dni pogoda jest bardzo niepewna; choć świeciło słońce, można było spodziewać sie burzy. Ale co tam, trzeba jechać. Nie wiem jak to się stało, ale wyjechałem z miasta w 25 minut, co zwykle zajmowało mi około 40. Pamiętam jak dwa lata temu musiałem się męczyć z mapą, żeby trafić na Krowodrze :) Później, z Zielonek do Skały było ciężko. To przecież kilkanaście kilometrów podjazdu. Z Bernardyńskiej 25 km. Do tego bardzo duszno i ruch na drodze.

Skała © adam

W Skale odbyłem pierwszy postój. Chyba miał się tu odbyć jakiś zlot starych samochodów, bo widziałem później kilka takich zabytków jadących z przeciwka. Nade mną wisiały nieciekawe chmury; wiedziałem jednak że takowe na jurze lubią tylko straszyć. Co jakiś czas trochę mnie pokropiło, ale tylko trochę. Drugi postój w Jangrocie. Napój energetyczny, baton. Trzeba było jechać dalej. I tak w sumie na postojach spędziłem około 40 minut. Droga do Rabsztyna była dość nieprzyjemna, bo reprezentowała "krajobraz po burzy". Szosa była nie tylko mokra. Wiejskie błoto pryskało mi w twarz.

Gdzieś w Michałówce? © adam

Ale dojechałem do Rabsztyna, wiedząc, że burza tu już była i mnie raczej nie dopadnie. Tu miał miejsce kolejny postój.

Rabsztyn © adam

Później już szło jakoś szybciej. Klucze, Bolesław (postój przy cmentarzu), Podlipie, Sławków. W czasie drogi starałem się nie zatrzymywać niepotrzebnie; chyba żeby wyciągnąć batona, lub zrobić zdjęcie. Dojechałem do DG dużo szybciej niż w zeszłym roku. To chyba świadczy o tym jak kiepsko było wtedy ;)





Komentarze
adam
| 20:02 środa, 1 lipca 2009 | linkuj Nie, to jest zwyczaj. Tradycja wymaga przekazania jej komuś. Np gdybym miał syna i nauczył go tak robić :)
joami | 19:08 środa, 1 lipca 2009 | linkuj Widzę, że to już stało się tradycją powrót z Krakowa na rowerze.
Wiesz nie zdziwi mnie jak pewnego, dnia przyjedziesz rowerem, aż pod mój dom i po prostu zadzwonisz do drzwi he he.
Co to dla ciebie 40 kilometrów ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oteki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]